Koniec śmiecenia w Tatrach
Schroniska w TPN stawiają na ekologię, m.in.
kupują baterie słoneczne i budują oczyszczalnie ścieków.
. Zakopane już nie będzie uzdrowiskiem?
. Polskie góry zagrożone
Robią to, by
uratować przyrodę przed zniszczeniem przez turystów. Bo Tatrzański Park Narodowy odwiedzają
rocznie nawet 3 miliony osób – pisze DZIENNIK.
Taki tłum oznacza tony śmieci, tony koksu potrzebnego do ogrzania
schronisk i hektolitry ścieków. Okazuje się, że budowane jeszcze w PRL
urządzenia nie wytrzymują naporu turystów, którzy chcą obejrzeć Rysy
czy przejść się grzbietem Czerwonych Wierchów. Ostatnio zepsuła się
oczyszczalnia w schronisku nad Morskim Okiem i nieczystości spuszczano
prosto do pobliskiego potoku.
Teraz ma się to zmienić. "Nasze obiekty znajdują się w takim
miejscu, że musimy dbać o ekologię" – mówi nam Jerzy Kalarus, prezes
spółki Karpaty, która zarządza schroniskami w imieniu PTTK. "Wspólnie z
właścicielem schronisk dbamy, żeby ruch turystyczny jak najmniej
szkodził przyrodzie" – dodaje Szymon Ziobrowski z Tatrzańskiego Parku
Narodowego.
Największe zmiany czekają schronisko w Dolinie Pięciu
Stawów, najwyżej położone i jedno z najczęściej wybieranych przez
turystów. Modernizację przejdzie elektrownia wodna, która dziś zasila
budynek jedynie w prąd potrzebny do jego oświetlania. Po remoncie jej
moc wzrośnie na tyle, że zapewni także ogrzewanie. To z kolei pozwoli
skończyć z paleniem zanieczyszczającego powietrze koksu. Dodatkowo
schronisko zostanie też wyposażone w biologiczną oczyszczalnię ścieków.
Podobne rozwiązania czekają także inne schroniska. Już
modernizowana jest oczyszczalnia w schronisku Murowaniec na Hali
Gąsienicowej, w kolejce są dwa następne – na Hali Kondratowej i Polanie
Chochołowskiej. Wszystkie budynki zostaną ocieplone, by zwiększyć ich
energooszczędność. Na dachach budynków zostaną zamontowane kolektory
słoneczne, które będą podgrzewać wodę. Takie urządzenia już działają w
schroniskach w Dolinie Roztoki, na Hali Ornak i w hotelu na Polanie
Kalatówki.
Ekologiczne inwestycje w TPN potrwają kilka lat, ale dzięki
nim odetchnie unikatowa przyroda. Bo alternatywą jest tylko
wprowadzenie ograniczeń w dostępie do Tatr.
Jakub Chełmiński
Źródło: dziennik.pl