Ustawa tylko dla bogatych
Sejm znowelizował ustawę o OZE. Rząd chwali zmiany, opozycja bardzo krytyczna. Sejm uchwalił w piątek nowelizację ustawy o OZE. Przepisy określą na nowo zasady wsparcia rozwoju energii ze źródeł odnawialnych. Zdaniem rządu to najnowocześniejsza ustawa w Europie, zdaniem opozycji jest „dramatycznie zła”.
Za przyjęciem ustawy głosowało 244 posłów, przeciw było 177 od głosu wstrzymało się 19 posłów.
Podczas piątkowego głosowania w Sejmie, opozycja nie zostawiła suchej nitki na noweli. – Ta ustawa zmierza do likwidacji energetyki obywatelskiej – ocenił Mirosław Kasprzak (PSL). Wtórował mu poseł Nowoczesnej Zbigniew Gryglas, który stwierdził, że nie są to rozwiązania dla OZE, ale „anty OZE”. Jak dodał, ich beneficjentem będzie przede wszystkim wielka energetyka. Gabriela Lenartowicz (PO) uznała, że ustawa jest „dramatycznie zła” a zawarte w niej zapisy są „nierealizowalne”.
Minister energii Krzysztof Tchórzewski odpierał zarzuty. Jak podkreślił dopiero zaproponowane w ustawie rozwiązania otworzą drzwi dla energetyki obywatelskiej w Polsce. Zaznaczył jednak, że nie może się to odbywać kosztem innych odbiorców.
– OZE jest dotowane przez wszystkich obywateli i przedsiębiorców. W Polsce na każde 100 zł rachunku, 12 zł jest na OZE – mówił minister. Jak wyliczył, rocznie wsparcie rozwoju energetyki odnawialnej to ok. 4 mld zł. W Niemczech wynosi ono rocznie 24 mld euro.
– Niemcy już się zastanawiają, jak daleko mogą pójść tą drogą i szukają nowych rozwiązań. My nie chcemy popełniać błędów poprzedników. Ta ustawa jest jedną z najnowocześniejszych w Europie, a jeśli weźmiemy pod uwagę (zapisane w niej) klastry (energetyczne), jest to najnowocześniejsza ustawa w Europie. To się podoba – przekonywał Tchórzewski.
Piątkowa nowela jest kolejną zmianą ustawy o wsparciu odnawialnych źródeł energii (poprzednia pochodzi z lutego 2015 roku). Ma ona pozwolić uzyskać do 2020 r. 15-proc. udział energii odnawialnej w całkowitym zużyciu energii, co wpisuje się w politykę energetyczną Unii Europejskiej.
Po zmianie rządu, nowy Sejm przegłosował tzw. małą nowelizację ustawy o OZE w ostatnich dniach 2015 roku. Na jej mocy wejście w życie czwartego rozdziału ustawy o OZE, dotyczącego m.in. aukcyjnego systemu wsparcia OZE, który ma zastąpić stosowane dotychczas „zielone certyfikaty” oraz wsparcie dla prosumentów, czyli jednoczesnych producentów i konsumentów energii z małych źródeł odnawialnych został odłożony o pół roku, do lipca.
System aukcyjny polega na tym, że rząd zamawia ilość energii odnawialnej; jej wytwórcy przystępują do aukcji, którą wygrywa ten, kto zaoferuje najkorzystniejsze warunki.
Projekt nowelizacji, choć przygotowany w resorcie energii trafił do Sejmu jako inicjatywa poselska, grupy posłów PiS.
Nowe przepisy największe wsparcie w systemie aukcji energii z OZE przewidują przede wszystkim dla tych technologii, które wytwarzają energię w sposób stabilny i przewidywalny. Mniejsze wsparcie przeznaczone będzie na produkcję energii z wiatru i słońca.
Zaproponowano wprowadzenie koszyków/grup technologicznych. Powstaną też klastry i spółdzielnie energetyczne. Wprowadzono definicję biomasy lokalnej, czyli takiej, która jest pozyskana pierwotnie w promieniu do 300 km od instalacji OZE. Ustawa rozszerza też definicje prosumenta – oprócz osób fizycznych będą mogły nimi być jednostki samorządowe, parafie, szkoły. Nowe przepisy upraszczają też przepisy związane z działalnością prosumencką.
Za wpisanie szkół do definicji prosumenta dziękowała w piątek minister edukacji Anna Zalewska. Jak mówiła, dzięki temu na każdej szkole będzie mogła powstać instalacja do wytwarzania prądu, przez co obniżą się koszty funkcjonowania szkół.
W stosunku do nowelizacji z lutego 2015 zmieni się wsparcie dla prosumentów. Zamiast taryf gwarantowanych – co zapisane było w noweli z lutego 2015 r. – otrzymają oni tzw. opusty, czyli rozliczenie różnicy między ilością energii, którą wyprodukują (np. w panelu fotowoltaicznym), a tą którą pobrał (w czasie, gdy nie świeci słońce i panel nie wytwarza prądu).
Podczas piątkowego głosowania Sejm zdecydował, że właściciele najmniejszych mikroinstalacji (do 10 kW) mogą liczyć na opust w stosunku 1 do 0,8. Rząd proponował, by wszyscy prosumenci mogli korzystać z opustu w stosunku 1 do 0,7.
Opozycja i środowiska związane z energetyką obywatelską są przeciwne likwidacji taryf gwarantowanych. „Przywróćcie tamte przepisy obywatelom, którzy już zainwestowali w ten proces” – apelował Mirosław Kasprzak (PSL). Przypomniał, że to właśnie PiS podczas głosowania nad nowelizacją z 2015 r. udało sie wprowadzić (wbrew woli ówczesnego rządu) taryfy gwarantowane.
– Co się zmieniło przez te kilka miesięcy, że zmieniliście zdanie co do taryf? – pytała Lenartowicz. Jak dodała, o ile system taryf gwarantowanych jest już sprawdzony, o tyle systemu opustów „nikt na świecie nie wprowadził”.
Nowe przepisy określają ilość biomasy w tzw. instalacji spalania wielopaliwowego. Jest to instalacja, w której wytwarza się energię elektryczną, ciepło lub chłód, dzięki spaleniu biomasy lub paliwa gazowego z paliwami kopalnymi. Jej udział na ponad 15 proc. łącznej wartości energetycznej wszystkich spalonych paliw. We współspalaniu będzie można też wykorzystywać ulegające biodegradacji odpady komunalne czy przemysłowe.
Wprowadzono też definicję drewna energetycznego, które będzie mogło być współspalane z węglem w specjalnych instalacjach. „Dziarsko wracamy do współspalania, wracamy do XIX wieku i będziemy razem z węglem palić polskie lasy” – krytykowała zapisy Lenartowicz. Kasprzak pytał, jaki jest cel zwiększenia współspalania i jak rząd zamierza się zabezpieczyć przed importem biomasy z zewnątrz.
Rząd, choć ustawa nie weszła jeszcze w życie już zapowiedział jej nowelizację. Będzie pracował nad rozwiązaniami, dzięki którym prosumentami będą mogli zostać mali i średni przedsiębiorcy.
Wiceminister energii Andrzej J. Piotrowski zapewnił, że resort nie ma „negatywnego nastawienia” do tego, by mali przedsiębiorcy mogli skorzystać z opustów, ale są to rozwiązania, których nie powinno się „robić nagle”. Jak tłumaczył, problemem są kwestie podatkowe, które wymagają „głębszych przemyśleń”. Chodzi np. o kwestie zaliczania w koszty biznesu wydatków związanych z konserwacją mikroźródła. – W ciągu kilku miesięcy, pół roku, chcemy dopracować się rozwiązań, które będą bezpieczne i które zaakceptuje minister finansów – zapowiedział.
Nowe przepisy krytykują środowiska związane z OZE oraz przedstawiciele ruchów prosumenckich. Ich zdaniem system opustowy nie będzie sprzyjać rozwojowi tego rodzaju energetyki, bo inwestycje w mikroźródła zwrócą się po wielu latach. Faktycznie więc – przekonują – prosumeryzm będzie opcją dostępną jedynie dla bardzo zamożnych hobbystów.