Rządowy esej o ekologii
Polityka ekologiczna, którą zamierza prowadzić rząd, jest nieefektywna, brakuje jej perspektyw,
. Zmienia się klimat –
cierpią najbiedniejsi!
. Jak
jest w Polsce z ochroną środowiska ?
a priorytety, które zakłada, całkowicie rozmijają się z potrzebami
naszego kraju – krytykują projekt przygotowany pod okiem ministra
środowiska Macieja Nowickiego posłowie opozycji. "Polska polityka
ekologiczna na lata 2009-2012 (z perspektywą do 2016 roku)" jest
zdaniem posłów PiS jednym z najważniejszych dokumentów z perspektywy
gospodarczej kraju. Ale nie odegra roli, jaką powinien.
Ten tak ważny dokument jest dyskutowany w ciszy i bez ministrów, którzy
powinni się tym problemem zajmować. Na sali zabrakło ministra
gospodarki, ministra rozwoju regionalnego, ministra nauki, ministra
rolnictwa – wyliczał Jan Szyszko, minister środowiska w rządzie PiS. –
Zupełnie jakby te sprawy ich nie interesowały – ganił postawę rządu.
Dokument,
który zobligowany był przygotować rząd, będzie decydował o zarządzaniu
tak ważnymi dobrami kraju, jak: geologia, lasy, różnorodność gatunków
dziko żyjących. Nie uczestnicząc we wczorajszej parlamentarnej debacie
na jego temat, rządzący zaprzepaszczają w dużym stopniu szansę na to,
aby umiejętnie wykorzystać środki z największych unijnych programów
operacyjnych, takich jak "Infrastruktura i środowisko". Zdaniem posłów
PiS, zapisy tego dokumentu w obecnej formie sprawiają, że m.in. nie
wykorzystamy połowy środków przeznaczonych na budowę dróg. Inne zarzuty
pod adresem ministerialnego projektu to brak regulacji dotyczących
sprowadzania żywności genetycznie modyfikowanej, brak czytelnego
harmonogramu zadań czy eseistyczny charakter dużej części zapisów.
Polityka,
jaką proponuje ministerialny projekt, może też doprowadzić do większego
uzależniania się od zewnętrznych dostaw surowców energetycznych. W
ocenie wielu ekspertów rząd nie wie, jak poradzić sobie z unijnymi
wytycznymi o coraz większych nakładach na energię odnawialną. – Poza
paroma hasłami dotyczącymi odnawialnych źródeł energii nie ma żadnych
konkretów – mówi prof. Szyszko. – Prawie w ogóle nie ma mowy o
geotermii, a jest to przecież zasób energetyczny, z którym powinniśmy
wiązać ogromne szanse. W bilansie energetycznym krajów członkowskich
7,5 proc. powinno pochodzić ze źródeł odnawialnych, a do roku 2020
nawet 15 proc. – dodaje. Z kolei poseł Krzysztof Jurgiel uważa, że taka
postawa świadczy o dwulicowości rządu. – Z jednej strony mówi się o
promowaniu źródeł odnawialnych, a z drugiej blokuje się geotermię
toruńską – nadmienia.
Rząd forsuje głównie energię wiatrową. – A ta
może się okazać wyjątkowo nieefektywna. Jak wiemy, geotermia jest
całkowicie niedoceniana przez obecny układ rządzący, a inwestycje z nią
związane są blokowane – zauważa Jan Szyszko. Tymczasem dobrze
udokumentowany jest fakt, że zasoby geotermalne przewyższają 150 razy
nasze potrzeby energetyczne. – Jakim cudem pan minister tego nie może
dostrzec? – ironicznie pyta poseł. – W ogóle różnych zasobów
energetycznych mamy o wiele więcej niż nam potrzeba. Dlaczego więc mamy
uzależniać się od zewnętrznych źródeł, a nie np. robić odwrotnie i
uzależniać inne państwa od siebie? To jest coś, co ja nazywam
bezpieczeństwem energetycznym – skonkludował.
Łukasz Sianożęcki
Pochodzenie art: NaszDziennik.pl