Czy Tama na Wiśle może runąć
Słynna Tama na Wiśle we Włocławku może runąć w każdej chwili. Specjaliści biją na alarm od lat…
. Ta zapora zagraża milionom ludzi
. Zanieczyszczenie powietrza a nasze zdrowie
. Ekologia czy tylko ekobiznes?
jednak urzędnicy twierdzą, że zawalenie się zapory jest niemożliwe. Gdy tama pęknie, woda zaleje Włocławek, Nieszawę, Ciechocinek i część Torunia. Mieszka tam ponad 320 tys. osób – zginąć mogą tysiące. Setki tysięcy hektarów będą zanieczyszczone chemikaliami wymytymi z licznych we Włocławku zakładów chemicznych – pisze "Nowy Dzień".
Tama powstała w 1970 roku. Z kolei w 1999 r. za zaporą wybudowano tymczasowy próg podpiętrzający wodę poniżej tamy we Włocławku. Budowano ją z założeniem, że będzie funkcjonować maksymalnie 10 lat.
Dla poprawy bezpieczeństwa zapory nie zrobiono nic, a skutki tych zaniedbań mogą być tragiczne. Tama jest swoistą bombą ekologiczną. Przez ponad 38 lat na dnie zbiornika we Włocławku odłożyło się 40 milionów metrów sześciennych niebezpiecznych odpadów, w tym tysiące ton metali ciężkich takich jak np.: ołów czy rtęć. Zawalenie tamy oznaczałoby uwolnienie zanieczyszczonych wód Zbiornika Włocławskiego i katastrofę ekologiczną o trudnej do wyobrażenia skali.
Rozwiązaniem problemu jedynej zapory na Wiśle zajął się rząd. Minister środowiska Maciej Nowicki przedstawił kilka możliwych scenariuszy dla zapory we Włocławku: można ją wyremontować, rozebrać, zbudować drugą zaporę w Ciechocinku lub Nieszawie.
Budowa nowej tamy kosztowałaby około 3,2 – 3,5 mld zł oraz zniszczyłaby krajobraz obszaru Natura 2000, z czym nie zgadzają się ekolodzy. Cala sprawa wisi dosłownie na włosku. Groźba katastrofy ekologicznej łącznie z zanieczyszczeniem wód Bałtyku, z dnia na dzień staje się coraz bardziej realna. Pogarszający się stan tamy wymaga natychmiastowych działań.
(pw)