Dlaczego Wegetarianizm
Wegetarianizm można rozpatrywać w dwóch podstawowych aspektach. Pierwszym z nich jest sposób odżywiania. W tym znaczeniu wegetarianin to osoba, która wyeliminowała ze swojej diety mięso, ryby (tzw. dieta jarska). Nie spożywa również potraw, do sporządzenia których zostały użyte spreparowane produkty zwierzęce, np. żelatyna w galaretkach, podpuszczka w niektórych żółtych serach.
Drugi aspekt ma charakter etyczny i wiąże się ze sposobem życia i postrzegania zwierząt. Wegetarianin przeciwstawia się uprawianej przez wielu ludzi logice, wedle której zwierzęta można podzielić na te do kochania oraz te do jedzenia. Wegetarianin jest świadom cierpienia zwierząt, ich prawa do wolnego życia, jest pełen miłości i współczucia, dlatego zaprzestaje swojego uczestnictwa w morderczym procederze hodowlanego przemysłu mięsego. Człowiek z każdym kęsem mięsa wkłada do ust fragment martwego zwierzęcia, jego cierpienie, akceptuje tym samym przemoc i śmierć i staje sie za to współodpowiedzialny. Wegetarianin jest świadom tej odpowiedzialności, nie chce, by jego żołądek był grobem dla martwych istot.
Najnowsze badania z zakresu zachowania zwierząt potwierdzają jednoznacznie: zwierzęta podobnie jak ludzie są zdolne do odczuwania strachu, bólu i cierpienia. Okazuje się więc, że człowiek ma z nimi więcej wspólnego, niż powszechnie sie uważa. Zwierzę nie jest masą mięsa, rzeczą stworzoną do zabijania i zjadania. Zatem światu zwierząt należy się większy szacunek i zachowanie pokory. Pobudki moralne bycia wegetarianinem budzą się do życia wówczas, gdy uświadamiamy sobie jak wielkie brzemię odpowiedzialności nosimy na barkach, spożywając mięso.
Człowiek wytworzył w sobie mechanizmy obrony przed prawdą, poczuciem hipokryzji, nazywając rzeczy tak, by ukoić swe zaniepokojone, zbrukane sumienie. I tak „humanitarnym” jest cały proces nienaturalnej hodowli, sztucznego rozpłodu, hormonalnego pobudzania wzrostu i tuczącej diety. Podżynanie gardeł, obdzieranie ze skóry i zanurzanie we wrzątku żywych jeszcze istot nazywa się elegancko terminem „ubój”. Produkt finalny, który znajduje się na talerzu w postaci kawałka martwego ciała zyskał swoje łagodniejsze odmiany nazw – cielęcinka, kurczaczek, udko, białe mięsko.
Człowiek podzielił zwierzęta na te do kochania i te do jedzenia. Nie dostrzega jednak ścisłego powiązania, braku logiki pomiędzy tą pozorną „miłością” i faktem, że w jego jadłospisie figuruje mięso.
Czy wiesz, że:
W ciągu swojego życia człowiek zjada średnio: 5 krów, 20 świń, 29 owiec, 760 kurczaków, 46 indyków i pół tony ryb.
Do niedawna istniało błędne przekonanie, że mięso jest najważniejszym i najwartościowszym elementem naszej diety. Pokutowało tu wiele czynników jak tradycja, przyzwyczajenie, wypowiedzi autorytetów medycyny, formułowane pod dyktando wszechpotężnego przemysłu mięsnego. Choć nadal mit mięsa jest bardzo silnie zakorzeniony, od kilku lat sytuacja ulega zmianie.
W piramidzie zdrowia na pierwsze pozycje wysuwają się pełnoziarniste produkty zbożowe, rośliny strączkowe, pozostałe warzywa i owoce, zsuwając mięso na niezbyt zaszczytne ostatnie miejsca. Coraz więcej specjalistów, lekarzy, dietetyków zaleca stosowanie diety opartej na eliminacji pokarmów mięsnych. Powstają naukowe raporty, poparte setkami badań, które po pierwsze potwierdzają wyższość diety bezmięsnej, po drugie zaś zaczynają świadczyć na niekorzyść mięsa, jako pokarmu będącego przyczyną wielu groźnych chorób. Stwierdzono, że nadmierna ilośc spożywanego mięsa osłabia nasz system obronny, prowadzi do chorób tarczycy, nadciśnienia, nadpobudliwości nerwowej. Według najnowszych badań Amerykańskiego Komitet Odpowiedzialnej Medycyny mięso powoduje choroby układu krążenia oraz choroby nowotworowe.
W dobie hodowli przemysłowej zwierząt, najważniejsza stała sie ilośc wyprodukowanego mięsa. Skutkuje to więc jakością pożywienia mięsnego. Przeciętny zjadacz mięsa nie zdaje sobie sprawy z tego, co tak naprawdę wchłania w swoim kotlecie podczas obiadu. Tymczasem razem z mięsem, poza cholesterolem – głównym powodem miażdżycy, zawałów serca, nadciśnienia, udaru mózgowego, do naszych organizmów mogą wtargnąc dioksyny, priony, komórki raka i wirusy wywołujące choroby nowotworowe. Mięso zawiera duże ilości pestycydów i antybiotyków, którymi karmione są zwierzęta hodowlane, substancje hormonalne, trujące glikozydy, wreszcie adrenalinę, związaną ze stresem zwierząt podczas hodowli i ich uśmiercania.
Przez wiele lat mięso było chwalone jako źródło białka. Jednak tu właśnie tkwi pułapka spożywanie zbytniej ilości potraw mięsnych sprawia, że dostarczamy sobie nadmierną ilość białka, której nasz organizm nie jest w stanie przetworzyć. Nadmiar białka ulega rozkładowi, a nasz organizm zaczyna bronić się przed martwą tkanką białkową, wytwarzając bakterie gnilne, zawierające związki chemiczne o trujących właściwościach. Część z nich zostaje wydalona, reszta natomiast wchłonięta przez tkanki organizmu. Taki nieustanny proces gnilny powoduje w następstwie raka odbytnicy, zaparcia, cukrzycę, miażdżycę, reumatyzm i choroby układu krążenia.
Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że przemysłowa hodowla zwierząt zagraża w sposób bezpośredni środowisku naturalnemu. Kupując mięso, czy jedząc hamburgera nie jesteśmy świadomi jaką cenę płaci za to nasza Ziemia.
Obecnie na świecie hoduje się i zabija rocznie 40 mld zwierząt. Coraz to większe połacie lasów przeznacza się na pastwiska dla bydła oraz pola uprawne, przeznaczone na paszę dla zwierząt. Nad Puszczą Amazońską każdego dnia unoszą się olbrzymie chmury dymu, widziane nawet z kosmosu. Wpływa to bezpośrednio na efekt globalnego cieplenia. Na świecie wykorzystano już w ten sposób około 75 procent połaci lasów.
Kolejnym problemem są setki milionów ton odchodów zwierząt hodowlanych, zawierających metan – gaz cieplarniany o działaniu dużo potężniejszym od dwutlenku węgla. Z odchodów tych powstaje także kwas przenikający do atmosfery, powodując kwaśne deszcze.
Dodatkową problematyczną kwestią pozostaje woda. Przemysł mięsny wykorzystuje 3/4 jej światowych zasobów. Oblicza się, że dzienna porcja warzyw wymaga zużycia około 100 l wody, natomiast porcja wołowiny już około 23 tys. l. Dla przykładu, przemysł hodowlany ma trzykrotnie większy udział w zanieczyszczeniu wód w porównaniu z pozostałymi gałęziami przemysłu.
Na świecie żyje obecnie trzy razy więcej zwierząt hodowlanych niż ludzi. Oblicza się, że dla wyprodukowania 1 kg mięsa potrzeba aż 10 kg soi. Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia, na świecie produkuje się dziś taką ilość pokarmu roślinnego, że wystarczyłaby ona do wykarmienia 17 miliardów jednostek ludzkich! Tymczasem około 90 procent hodowli soi przeznaczana jest na paszę dla zwierząt hodowlanych. Do tego sporą część upraw ziarna importuje się z krajów Trzeciego Świata. W samych Stanach Zjednoczonych zwierzęta hodowlane zjadają soję i pszenicę w ilościach, jaka pozwoliłaby na wyżywienie prawie 2 mld ludzi.
Aby pokazać, w jakim ogromnym stopniu spożywanie mięsa wpływa na degradację zasobów naturalnych, przedstawia się poniższe zestawienie. Obszar o powierzchni 5 boisk futbolowych może wyżywić jedynie 2 ludzi jedzących mięso, 10 ludzi jedzących kukurydzę, 24 ludzi jedzących zboża lub 64 ludzi jedzących soję. Logika jest prosta – wyeliminowanie mięsa z jadłospisu wpływa bezpośrednio na zmniejszenie głodu na świecie.
ANATOMIA CZŁOWIEKA
Czy człowiek jest z natury istotą mięsożerną? Badania anatomii ludzkiego organizmu, a dokładnie części ciała odpowiedzialnych za przyswajanie pokarmów dają jednoznaczną odpowiedź. Człowiek posiada cechy charakterystyczne dla stworzeń owocożernych, brak natomiast przesłanek, które mogłyby zestawic go z istotami mięsożernymi.
Po pierwsze zęby ludzkie mają budowę przystosowaną do rozgniatania i przeżuwania pokarmu. Mamy płaskie trzonowce i dobrze rozwinięte siekacze. Tymczasem uzębienie drapieżników charakteryzują dobrze rozwinięte, ostre trzonowce, co pozwala na roszarpywanie kawałków mięsa. Kolejnymi cechami świadczącymi na rzecz niemięsożernej natury ludzkiej jest zawartość i odczyn śliny, długośc przewodu pokarmowego, długość jelit, czynności wątroby, kształt, struktura i działanie żoładka. Poza tym stworzenia drapieżne posiadają charakterystyczne ostre, twarde pazury, przenaczone do zabijania zwierząt i rozdzierania mięsa.Pozostaje jeszcze charakterystyczna cecha skóry owocożerców, mianowicie pory skórne, przez które wydzielany jest pot. Skóra stworzeń mięsożernych nie ma porów, a temperatura ciała regulowana jest przez oddech. Czy człowiek okazałby się anatomicznie i emocjonalnie przygotowany do zjadania mięsa, gdyby założyć, że miałby osobiście upolować zwierzę, rozszarpać jego mięso, zjeść na surowo, wyssać wnętrzności, wypić krew, jak czynią to mięsożerni drapieżcy?
Wegetarianie.pl