Ekoszpieg w krainie deszczowców
Wyższe zielone stany świadomości czyli Holendrzy kształcą się z zakresu CSR. Sięgam po kolejny numer „de Beterewereld” i nie mogę uwierzyć. Oto na pół strony ogłoszenie i swojego rodzaju polemika z ostatnio opisywaną przeze mnie działalnością organizacji Climate Neutral Group (CNG).
W w/w ogłoszeniu Radboud Universiteit Nijmegen (uczelnia na którą mam przyjemność uczęszczać i zgłębiać tajniki mowy deszczowców) zwraca uwagę wszem i wobec, że 11 marca br. rozpocznie ósmą już edycję kursu, który dla firm stanowi alternatywną opcję do zatrudniania eko-konsultantów z CNG.
Radboud Universiteit Nijmegen proponuje, by – zamiast wzywać na eko-inspekcję zewnętrznych speców – zainwestować w bardziej przyszłościowe rozwiązanie: zatrudnić w firmie absolwentów studiów z zakresu Coroporate Social Responsability (CSR) lub wykształcić w tym kierunku własnych pracowników.
System edukacji w Holandii charakteryzuje się tym, że natychmiast reaguje na zmiany rynkowe i dostosowuje szkolnictwo do zapotrzebowania, stwarzając coraz to nowe kursy, szkoły czy fakultety o bardzo wyspecjalizowanej wiedzy i „wąskich” umiejętnościach. Studia CSR-owe to odpowiedź na potrzebę wyrażoną w liście otwartym, wystosowanym do holenderskich władz przez grupę młodych menedżerów z różnych branż.
List ten powstał pod koniec 2007r. Mówił o potrzebie pogłębienia wiedzy w dziedzinie proekologicznych umiejętności menedżerskich i biznesowych tak, by realnie wpisywały się w bieżące zarządzanie i wspierały stabilność firm. Z doświadczeń menedżerów i autorów listu wynikało, że implementacja dobrych praktyk nie jest łatwa. Że – jeśli celem jest zakotwiczenie proekologicznych działań w firmach na poziomie wyższym, niż dbałość o zużywanie mniejszej ilości papieru czy energii – potrzebny jest wielopoziomowy dialog angażujący wszystkie działy w firmie, dodatkowo usankcjonowany przez dialog z odpowiednimi urzędami państwowymi, z holenderskim rządem na czele.
Studia i kursy CSR-owe są więc w Holandii codziennością. Pytanie brzmi: jak taka edukacja łącząca temat ekologii ze społeczną odpowiedzialnością przedsiębiorstw wygląda na poziomie akademickim? Poniżej znajdziecie efekty mojego eko-szpiegowania.
Radboud Universiteit Nijmegen
Radboud Universiteit Nijmegen, a dokładnie część zwana Akademią Zarządzania i Biznesu na 2010 rok przewidziała następujące programy:
1. Leergang Maarschappelijk Verantwoord Ondernemen czyli CSR dla profesjonalistów. Kurs skupia się na korporacyjnej odpowiedzialności biznesu, rządów i organizacji non-profit. Jest przeznaczony dla menedżerów, konsultantów i specjalistów, dla których aspekt odpowiedzialności społecznej, jako punktu wyjścia w myśleniu i działaniu firmy, jest kluczowy w codziennej pracy. Słuchacze dowiadują się, że sedno odpowiedzialności społecznej leży w ponadczasowych wartościach, które można zdefiniować jako autentyczność, wiarygodność i przywództwo. Są one kluczem do prosperity firmy rozumianej jako kreatywnej i produktywnej grupy ludzi. Podstawą kursu jest założenie, że zrównoważony sukces w biznesie zależy od tego, jak dana organizacja na co dzień współdziała ze środowiskiem naturalnym i społeczeństwem. Kurs jest kombinacją akademickich refleksji wspartych praktyką – uczestnicy kończą kurs mając w ręku plan działań do zastosowania we własnej firmie. Koordynatorem kursu jest profesor Pierre Hupperts który od ponad 20 lat zajmuje się CSR. Jest byłym dyrektorem Body Shop na kraje Beneluxu i aktywnym doradcą takich organizacji jak OXFAM czy ICCO. Kurs trwa siedem tygodni, ale wykłady odbywają się raz w tygodniu. Pomiędzy wykładami uczestnicy mają czas na praktyczne zastosowanie wiedzy – w ramach warsztatów i pracy w grupach.
2. Podyplomowe studia CSR Responsible Organization to kolejny stopień wtajemniczenia dotyczący CSR. Kończąc ten szczebel edukacji studenci mają wyjść z wizją organizacji użytecznej społecznie i to nie na abstrakcyjnym poziomie koncepcyjnym, ale przełożoną na konkretną politykę rozwoju i rozwiązania możliwe do implementacji. Forma studiów podyplomowych sprzyja rozwinięciu części praktycznej, w ramach której studenci przygotowują rozwiązania dla realnych problemów istniejących firm przy wsparciu profesorów-specjalistów od CSR. Opiekunem kierunku jest dr Jan Jonker, wykładowca na kierunkach biznesowych Radboud University i konsultant w obszarze CSR. Studia są podzielone na siedem modułów tematycznych (od pozycjonowania firmy, przez kwestie związane z rozwojem organizacyjnym i wrażliwością na zmiany, aż po procesy finansowo-kontrolne w świetle CSR-u). Kończą się przygotowaniem autorskiego projektu CSR-owego i jego obroną.
TU Delft
Politechnika w Delft (TU Delft) proponuje z kolei studia na kierunku magisterskim o nazwie Master Industrial Ecology. To alternatywa bardziej zaawansowana technologicznie. Studenci uczą się reguł i procesów odpowiednich dla przemysłu ekologicznego (m.in. z zakresu projektowania, technologii, nauki, innowacji i zarządzania). Celem kierunku jest wykształcenie inżynierów oraz menedżerów umiejących myśleć i działać ekologicznie w kontekście przemysłowym – wyznaczać nowe kierunki i proponować innowacyjne rozwiązania, które wzmocnią pro-ekologiczną pozycję rynkową przedsiębiorstwa. Dziekanem programowym studiów jest Dr. Gijsbert Korevaar, z wykształcenia chemik, zawodowo związany z przeprowadzaniem procesów chemicznych w sposób proekologiczny i odpowiedzialny społecznie. Program studiów to trzy oddzielne bloki (Ekologia i Analiza, Przemysł i Technika, Polityka i Implementacja). Ukończenie wszystkich bloków upoważnia do obrony pracy magisterskiej i osiągnięcia tytułu magistra. Wybór i kolejność bloków zależy od studenta, ale wszyscy muszą przejść przez moduł wprowadzający – Przemysł Ekologiczny, który dostarcza tzw. wiedzę ogólną, a także wskazuje powiązania pomiędzy blokami i podejście do narzędzi badawczych.
Podejrzewam, że niedługo na innych uczelniach w Holandii pojawią się podobne propozycje kierunków studiów. „Wadą” wszystkich form (kursów, studiów magisterskich czy podyplomowych) jest wysoka cena – od kilku do kilkudziesięciu tysięcy euro. Widać, że uczelnie dokładnie przeczytały wspomniany list menedżerów z 2007r. i konsekwentnie postawiły na „douczanie” pracowników firm, a nie osób prywatnych. Tot ziens!