Miliardy w kontenerze
Ponad miliard złotych wyrzucamy co roku do kosza na śmieci. Jak to możliwe? Tyle warte są surowce wtórne, które trafiają na wysypiska.
– Zabraliśmy pojemnik na surowce wtórne sprzed siedziby straży
miejskiej – mówi Dominik Dobrowolski, wiceprezes fundacji Nasza Ziemia.
– Chcieliśmy sprawdzić, co naprawdę trafia do takiego kosza.
Dobrowolski
nurkuje do środka i wyciąga plastikową torbę na śmieci. W środku
zakręcona butelka po wodzie mineralnej, styropianowe opakowanie po
jedzeniu na wynos owinięte folią aluminiową, pudełko po margarynie,
słoik z zakrętką, resztki jedzenia.
– Z tak wymieszanych,
brudnych surowców nie można już nic zrobić – tłumaczy Dobrowolski. I
wymienia: klasyczna torba na śmieci, czyli polietylenowy worek, powinna
znaleźć się w żółtym pojemniku na plastik. Podobnie butelka po wodzie
mineralnej. Tona folii aluminiowej jest warta 7 tys. zł. Słoik z
etykietą i zakrętką to szkło, papier i metal w jednym. A szkło może być
przetwarzane w nieskończoność, o ile trafi do odpowiedniego pojemnika.
–
Warszawiacy są tak bogaci, że wyrzucają pieniądze na śmietnik –
ironizuje. – Tymi odpadami można by załatać miliard dziury budżetowej.
MPO, właściciel pojemnika, łamie prawo, bo ustawa nakazuje firmom
selektywną zbiórkę odpadów.
Rzecznik MPO przyznaje, że nie ma wpływu na to, co ludzie wrzucają do pojemników, ale…
–
Staramy się namawiać mieszkańców do segregowania odpadów – mówi Wanda
Hałatienko. – W spółdzielniach mieszkaniowych, które mają nasze
pojemniki, rozdajemy ulotki o selektywnej zbiórce.
Życie Warszawy