PiS sięga po zbrojeniówkę
Mimo rządowego kryzysu PiS szykuje kadrowe trzęsienie ziemi w zbrojeniówce. Pracownicy Bumaru interweniują u prezydenta.
Bumar to holding 18 spółek wyspecjalizowanych w produkcji sprzętu wojskowego: amunicji, radarów, rakiet, broni pancernej.
Do tej pory zasadą było, że kolejne ekipy rządzące omijały zbrojeniówkę przy podziale politycznych łupów. – Nie było tutaj TKM jak w innych branżach – mówi Arkadiusz Krężel, przez 16 lat prezes rządowej Agencji Rozwoju Przemysłu, której podlega zbrojeniówka. – Ci sami ludzie rządzili firmami od lat 90. Prezesem Bumaru przez dziewięć lat był Roman Baczyński. Wiceprezes ds. finansowych Alicja Indrian była na stanowisku jeszcze dłużej. Podobnie było w spółkach-córkach: Waldemar Skowron był wiceprezesem Zakładów Mechanicznych "Mesko" w Skarżysku-Kamiennej od początku lat 90., Zygmunt Osóbka stał na czele zarządu radomskiego Łucznika od końca lat 90.
Krężel podkreśla, że zbrojeniówka to specyficzna branża, wymagająca międzynarodowych kontaktów opartych na zaufaniu. – Jak pamiętam, to ci sami Amerykanie przyjeżdżali do nas sprzedawać broń na początku lat 90. i pod koniec. Tak jest na całym świecie – mówi.
Od końca maja prezesem Bumaru jest Tomasz Dembski, zaufany człowiek wiceministra skarbu Ireneusza Dąbrowskiego. Wcześniej był p.o. prezesa LOT. Gdy załoga ostro zaprotestowała przeciw jego powołaniu, minister zrobił go szefem rady nadzorczej Bumaru. Dembski szybko został prezesem koncernu, choć ze zbrojeniówką nie miał dotąd nic wspólnego. Ten prawnik i absolwent anglistyki wcześniej był szefem działu kontaktów w warszawskim przedstawicielstwie Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, zajmował się też marketingiem w firmie Akzo Nobel Decorative Coatings sprzedającej m.in. tusze do drukarek.
Dembski rozesłał ostatnio do czterech warszawskich spółek-córek Bumaru (Radwar, Polskie Centrum Optyki, PZL Wola i Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego) pisma z poleceniem zwołania nadzwyczajnych walnych zgromadzeń. W porządku obrad tylko jeden punkt: zmiany w radzie nadzorczej. – To pierwszy krok do wymiany zarządów – mówi nasz rozmówca znający sytuację w Bumarze. – Warszawskie spółki poszły na pierwszy ogień, bo są najbardziej atrakcyjne. Mają grunty, które będą sprzedawane w ramach restrukturyzacji majątkowej. Po nich będą zmiany w kolejnych firmach.
Broń to nie pietruszka
Pracownicy Bumaru obawiają się, że roszady kadrowe sparaliżują zbrojeniówkę. – Dotychczasowe nominacje są dowodem, że PiS ma krótkie ławki – mówi wysoko postawiony pracownik holdingu. – Na stanowiska trafiają ludzie spoza branży. Handel bronią to nie sprzedaż pietruszki, prowadzimy międzynarodowe operacje, często w rejonach konfliktów zbrojnych, objęte tajemnicą państwową. Trzeba mieć międzynarodowe kontakty oparte na wieloletniej współpracy i zaufaniu.
Jak ustaliliśmy z prezesem Dembskim, do zbrojeniowego holdingu przyszło kilka osób z LOT. Szefem biura zarządu został Rafał Kowalczyk, który tę samą funkcję pełnił w Locie. Do rady nadzorczej spółki TUR Wola (firma należąca do spółki-córki Bumaru PZL Wola) wszedł Tadeusz Wyrzykowski, szef biura planowania i kontrolingu LOT, a do rady nadzorczej WSK Warszawa powołano inną pracownicę LOT Marzenę Sztandkie. Żadne z nich nie ma doświadczenia w zbrojeniówce, choć to jeden z wymogów dla kandydatów do rad nadzorczych.
Według naszych rozmówców w wyniku czystek kadrowych oprócz zarządów 18 spółek wymienionych ma być też kilkunastu dyrektorów operacyjnych w Bumarze. – To oni załatwiają kontrakty dla całej grupy – mówi jeden z naszych rozmówców. – Jeśli zastąpią ich kolejne osoby bez doświadczenia w branży, nie będzie kontraktów, a Bumar nie będzie miał pieniędzy na finansowanie spółek zależnych. Nastąpi efekt domina.
Pracownicy holdingu interweniowali u prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Z prośbą o pomoc zwrócili się do ministra Roberta Draby, p.o. szefa Kancelarii Prezydenta. Minister, który jest na urlopie, nie chce rozmawiać o sprawie. Przez sekretarkę przekazał nam jedynie, że za zmiany kadrowe w spółkach skarbu państwa odpowiada minister skarbu Wojciech Jasiński.
Według naszych rozmówców w PiS planowane zmiany kadrowe w zbrojeniówce budzą niepokój kancelarii premiera. – Monitorujemy sprawę – ucina pytania zaufany współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. – Więcej nie powiem.
Gosiewski kontra Dąbrowski
Obawy pracowników zbrojeniowego koncernu podziela Aleksander Grad (PO), szef sejmowej komisji skarbu. – W PiS odbył się wielki polityczny bój o to, kto będzie rządził zbrojeniówką – mówi poseł Platformy. – Przemysław Gosiewski chciał obsadzić fotel prezesa Bumaru. Wicepremier chce mieć wpływ na zbrojeniówkę, bo większość spółek jest w jego okręgu wyborczym. Ale na razie przegrał z układem Dąbrowski-
-Glapiński.
Adam Glapiński to dawny współpracownik premiera Kaczyńskiego z PC, współautor programu gospodarczego PiS. Wiceminister Dąbrowski wprowadził go najpierw do rady nadzorczej KGHM, teraz jest prezesem podlegającego Dąbrowskiemu Polkomtela.
Protegowany Gosiewskiego na stanowisko szefa Bumaru Waldemar Skowron (b. członek zarządu Zakładów Mechanicznych "Mesko" w Skarżysku-Kamiennej) został wiceprezesem ds. konsolidacji i restrukturyzacji grupy. W rozpisanym niedawno konkursie, który ma wyłonić dwóch wiceprezesów holdingu, wystartował kolejny bliski współpracownik Gosiewskiego – szef jego sekretariatu Tomasz Szatkowski. Poza kilkumiesięcznym epizodem w radzie nadzorczej Bumaru (podobnie jak Dembski) nie ma doświadczenia w branży zbrojeniowej. Był za to w komisji weryfikacyjnej WSI.
W środę rada nadzorcza Bumaru ma rozpocząć przesłuchania kandydatów, którzy wystartowali w konkursie.
Z Szatkowskim i wicepremierem Gosiewskim nie udało nam się skontaktować.
Taczki dla nowego prezesa
W połowie czerwca przeciw zmianom kadrowym zbuntowała się załoga radomskiego Łucznika. Na wieść o planowanym odwołaniu wieloletniego prezesa spółki Zygmunta Osóbki związkowcy nie wpuścili do budynku przedstawicieli Bumaru i resortu skarbu, którzy na walne zgromadzenie akcjonariuszy przyjechali z Warszawy. Przygotowano dla nich nawet symboliczne taczki. Zgromadzenie się nie odbyło. Związkowcy przekonywali wiceministra Dąbrowskiego i prezesa Bumaru, by pozostawili Osóbkę na kolejną kadencję.
Żródło: gazeta.pl (16 lipca 2207r.)