Przyszłość w wielkich spalarniach
W małych miastach i wioskach ludzie w związku z trudnością dostępu do paliwa grzewczego swoich domów i mieszkań spalają śmieci w swoich domowych piecach ogrzewania centralnego. Umowa na wywóz odpadów jest w ich mniemaniu zbyteczna i nieopłacalna. Niestety w dalszym ciągu bardziej szkodzimy sobie sami niż robią to potężne spalarnie odpadów komunalnych w wielkich miastach.
Dym wydobywający się z kominów domowych w okresie grzewczym jest naładowany trującymi gazami z grupy fosgenów. „To właśnie jest w tym momencie największym zagrożeniem jeśli chodzi o kwestie środowiskowe, a nie prawie zeroemisyjne spalarnie, które tak naprawdę to wszystko zutylizują do pierwotnej postaci. Zadaniem samorządowców i lokalnych władz jest uświadomić sobie i mieszkańcom, że takie spalarnie mają sens. Należy kierować się dobrymi doświadczeniami europejskimi.”- ocenia sytuację Leszek Pieszczek, prezes zarządu organizacji odzysku EKO-PUNKT.
Powinno się czerpać z tego, co się w Europie w tym momencie dzieje i dopasować to do potrzeb rynku polskiego, który ubogi jest w takie nowości. Realia są brutalne. Drogi projekt nie zostanie sprzedany na rynku lokalnym. Władze gmin musiałyby wdrożyć w życie i przekonać mieszkańców do finansowego udziału w przedsięwzięciu. Tak naprawdę, każde dodatkowe pieniądze zażądane od ludzi na tworzenie odrębnego systemu jest traktowane jako następne opodatkowanie. Nie jest to więc interes opłacalny a co za tym idzie nieprzyszłościowy.
Punktem wyjścia staje się stworzenie podstaw prawnych zmieniających dotychczasowe legislacje, które nie są wdrażane zgodnie z duchem rynku. Co więcej sprawami środowiska zajmuje się w tym momencie trzecia zmiana rządu RP, toteż niewiadomo czy w ogóle uda się doprowadzić do przegłosowania istniejących nowelizacji. Na dzień dzisiejszy są ważniejsze sprawy, jak budowa stadionu narodowego i całej struktury związanej z Euro 2012. Środowisko może zaczekać. Należy pamiętać jednak, że odkładanie spraw ekologii nie spowoduje zniknięcia problemu.