Recykling? Dlaczego to się nie opłaca
Za dziesięć kilo gazet skupy makulatury płacą 20 groszy. Ceny
spadły tak dramatycznie, że ekologia i recykling nie opłacają się już
nikomu…
. Są powody do wstydu – recykling po polsku
szczególnie zbieraczom, punktom skupu, sortowniom ani papierniom.
Andrzej Drągowski z Gdańska właśnie zamknął skup makulatury i puszek.
Nie opłaca mu się dalej go prowadzić: – Od jakiegoś czasu nikt tu nie
przyjeżdżał sprzedawać surowców – rozkłada ręce.
Dlaczego? Bo w ciągu zaledwie miesiąca ceny w skupach gwałtownie
spadły. W listopadzie za 1 kg miedzi można było dostać 18 zł, dziś
nawet dwukrotnie mniej. Jeszcze gorzej jest z makulaturą, która zamiast
15 gr za 1 kg kosztuje dziś 2-4 gr. Za takie stawki nikomu nie opłaca
się przynosić makulatury do skupu – ludzie wolą wyrzucić gazety do
śmietnika. – Rok temu przyjmowałem ok. 1,5 tony makulatury dziennie,
dziś jakieś 10 kg – mówi Zygmunt Rymarski ze skupu przy ul. Północnej w
Poznaniu. Jego zdaniem to już żaden zarobek.
Ale małe punkty skupu to tylko wierzchołek "śmieciowej" góry. Kłopoty
czekają duże sortownie, do których trafiają odpady z popularnych
kolorowych pojemników ustawionych na mieście. – Jeden z dotychczasowych
odbiorców poinformował nas, że nie weźmie już od nas makulatury, bo
nikt nie chce od niego kupować papieru – wyjaśnia Sabina Kowalska,
prezes zarządu spółki Eko Dolina zajmującej się sortowaniem i sprzedażą
surowców z kolorowych pojemników.
Wynika to m.in. z zastoju gospodarczego – makulatura nie jest
potrzebna, bo spadł popyt m.in. na opakowania z recyklingowanego
papieru: – Praktycznie ustał eksport surowców wtórnych na Zachód.
Papiernie nie chcą płacić za przyjmowanie makulatury, twierdzą, że mają
za dużo surowca. Z kolei sortowni nie stać na przechowywanie makulatury
do czasu, gdy papiernie znów zaczną za nią porządnie płacić – wyjaśnia
Jakub Tyczkowski z zarządu polskiej Organizacji Odzysku "Rekopol". Jego
zdaniem kryzys na rynku surowców wtórnych to problem na skalę światową.
Co oznacza dla Polski? – Błędne koło: posegregowana makulatura z
kolorowych koszy trafi na wysypisko, albo do spalenia w
elektrociepłowni – uważa Tyczkowski.
Nikt nie wie, co robić, by uniknąć czarnego scenariusza. Zmuszanie
sortowni czy papierni przepisami, by odbierały makulaturę, na dłuższą
metę nie ma sensu: – Mamy kapitalizm, a to by oznaczało powrót do
gospodarki planowej – mówi Tyczkowski.
Problem spadku popytu i cen na surowce wtórne zgłoszono ostatnio na
forum Komisji Europejskiej, ale Komisja nie zajęła jeszcze stanowiska w
tej sprawie.
Źródło: Metro