W morzach niebawem nie będzie życia
Morze umiera. A winni jesteśmy my.
Chociaż ludzie nie muszą już mieszkać tak blisko zbiorników wodnych, jak dawniej,
wciąż ponad połowa ludności świata mieszka w promieniu 100 kilometrów od brzegów mórz i oceanów. Co więcej, aż jedna dziesiąta ma do wody morskiej nie więcej niż 10 kilometrów. Niestety…
Niestety, bo efekty tego są coraz bardziej widoczne. Właśnie przez ludzką obecność brzegi mórz podlegają stałej i stopniowej degradacji. Tyczy
się to nie tylko morskiego krajobrazu, który zmienia się przez rozwój
turystycznej infrastruktury, lecz także tego, co się dzieje w samym
morzu.
Jak pisze "The Economist", według niektórych naukowców wyginęło już ponad 90 procent wielkich drapieżnych ryb, takich jak tuńczyk czy rekin. Ale zagrożone są też inne gatunki.
W
przybrzeżnych rewirach morza wyginęło już 85 procent waleni. Także
morskie gatunki ptaków, np. mewy czy albatrosy, przy obecnych warunkach
mają małe szanse na przetrwanie – ostrzegają naukowcy.
Jak pisze "The Economist", stały wzrost poziomu wody w morzach i
oceanach wywołany efektem cieplarnianym prowadzi do paradoksalnej
sytuacji: wody przybywa, ale życia w niej jest coraz mniej.