Potrzeba matką wynalazku, czyli upcykling kontra śmieci

Nawet trzysta kilogramów rocznie… Średnio tyle odpadów komunalnych „produkuje” każdy z nas. Prawdopodobnie na co dzień nie zdajemy sobie sprawy z tego jak bardzo przyczyniamy się do zanieczyszczenia środowiska naturalnego.

 

Segregowanie śmieci zaczyna nam powoli „wchodzić w krew” i to bez wątpienia pozytywny sygnał. Ale to nie wszystko – efektywna gospodarka „śmieciowa” może być również… efektowna, o ile damy szansę upcyklingowi!

Pojęcie to zaczęło „robić karierę” głównie w Europie Zachodniej i w USA w latach 90. XX w. Duży wpływ na rozpowszechnienie tego trendu z pogranicza ekologii, designu, wzornictwa, rzemiosła artystycznego i produkcji, miała książka Cradle to Cradle: Remaking the Way We Make Things (Od kołyski do kołyski. Przetwarzanie jako sposób w jaki tworzymy rzeczy) autorstwa Williama McDonougha i Michaela Braungarta.

Myliłby się jednak ktoś, kto uznałby upcykling za dość nowy, liczący sobie zaledwie ćwierć wieku ekotrend.

Ludzkość od zarania dziejów wykazywała się tego rodzaju aktywnością, czym bowiem jest upcykling, jeśli nie ponownym wykorzystaniem (w nowej, innej roli) przedmiotów, które w starym „wcieleniu” nie nadają się już do użytku.

Potrzeba od zawsze była matką wynalazku. Tak naprawdę często była to bieda albo braki w zaopatrzeniu w podstawowe dobra – nasze mamy i babcie potrafiły w czasach PRL wyczarowywać prawdziwe cuda z tego, co z pozoru było już tylko odpadem.

Dziś to, co nazywamy upcyklingiem, bierze się paradoksalnie – z nadmiaru – i jest coraz popularniejszym trendem w społeczeństwach zachodnich ogarniętych plagą konsumpcjonizmu. W masie identycznych rzeczy, gubimy często samych siebie, dlatego poszukujemy czegoś, co byłoby indywidualne i jedyne w swoim rodzaju.

Odpowiednio wyedukowani ekologicznie, zdajemy sobie też sprawę, że każdym swoim wyborem wpływamy na całokształt tego wszystkiego, co dzieje się ze środowiskiem. Dlatego upcykling, co oznacza po prostu „wrzucenie do wyższego obiegu” jest trendem ze wszech miar wartym polecenia i upowszechnienia.

O ile jeszcze kilkanaście lat temu upcyklingiem zajmowali się przede wszystkim pasjonaci, którzy na swój prywatny użytek wykonywali różne przedmioty (biżuterię, ubrania, elementy wyposażenia wnętrz itp.) o tyle dziś upcykling staje się coraz częściej przedmiotem działalności mniejszych i większych firm.

W tym miejscu wspomnijmy o najsłynniejszych markach – firmie Patagonia, która już w 1993 r. wypuściła na amerykański rynek marynarki wykonane z tkaniny wyprodukowanej ze zrecyklingowanych butelek plastikowych, TerraCycle – jedynym, jak dotąd, przedsiębiorstwie na świecie, które wytwarza różnego rodzaju produkty pochodzące całkowicie z upcyklingu. Ten szczególny ekotrend zdobywa sobie miejsce również na polskim rynku – wspomnijmy choćby o marce Ho::lo – firmie z powodzeniem produkującej torby, torebki i plecaki z materiałów pochodzących z przetworzonych odpadów.

Upcykling. Od teorii do praktyki

Czym różni się upcykling od popularnego recyklingu? Zgodnie z nazwą – recycling to „uzdatnienie” – ponowne „wrzucenie do obiegu”. Upcykling, jak już wyżej wspomnieliśmy – to działanie bardziej twórcze, zakładające nie tylko ponowne użycie, ale stworzenie z odpadów produktu o wyższej wartości niż przetwarzany w ten sposób surowiec.

Podobnie jak przy procesach recyklingowych, działamy prośrodowiskowo – zmniejszamy ilość trudnych do naturalnej utylizacji śmieci, przyczyniamy się do redukcji zużycia nowych materiałów w procesach produkcyjnych nowych dóbr, zmniejszamy wydatki zbędnej energii, a to jeszcze nie wszystko – przeciwdziałamy fali absurdalnie rozrastającego się konsumpcjonizmu i wyzwalamy w sobie siłę kreatywności.

Warto zatem spróbować! Indywidualny projekt żakietu, niebanalne kolczyki, a może doniczki „własnej produkcji”, inna niż wszystkie lampka na… stoliku, który sami stworzyliśmy, a z boku, przy ścianie pufa-krzesło o zaskakująco interesującym wyglądzie?

Funkcjonalność, estetyka i dbałość o środowisko naturalne – to główne cechy upcyklingu – który znajduje coraz częstsze zastosowanie zarówno w przestrzeni domowej, jak i publicznej.

Wszystko wskazuje na to, że upcycling nie tylko znajdzie swoje stałe miejsce na rynku designerskim, ale również jego popularność będzie rosła jako przeciwwaga dla zbyt daleko posuniętej unifikacji i masowości, które w znacznym stopniu zdominowały naszą rzeczywistość, w niemal wszystkich wymiarach, również estetycznym.

Upcykling „udomowiony”

Niektórzy z nas być może pamiętają jeszcze nadawany w TVP program „Zrób to sam” – jeśli nie – zapytajmy rodziców. Wszystko zaczęło się w latach sześćdziesiątych, kiedy prowadzący, Adam Słodowy, pokazał jak własnym sumptem, z różnych rzeczy dostępnych „pod ręką”, zrobić karmnik dla ptaków… I tak przez ponad dwadzieścia lat wprowadzał Polaków w… upcycling!

Swoją drogą – z pewnością przydałyby się nam teraz powtórki tych audycji, prowadzonych z pasją i wspierających naszą codzienną kreatywność. Bez problemu możemy znaleźć jednak również inne inspiracje, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dać się ponieść też własnej wyobraźni.

Czy np. puszki po różnych napojach od razu muszą trafiać do pojemnika na śmieci? Szkoda marnować ich potencjału – wystarczy trochę zaangażowania, żeby dać im nową szansę – mogą więc „ożyć” jako niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju doniczki albo pojemniki na długopisy lub na kuchenne „różności”.

Szklane butelki – od dzieciństwa „przekonują” nas, że można z nich wyczarować coś zupełnie szczególnego. Wazonik na kwiaty z dekoracjami „handmade” – jak najbardziej warte polecenia!

Wszędobylski „butelkowy” plastik – warto się nim twórczo zająć, szczególnie, że stanowi jeden z najpoważniejszych ekologicznych problemów. Naszą współczesność możemy nazwać „plastikową” – pod wieloma względami.

Odczytujemy ową plastikowość jako wtórność, nudę, a w znaczeniu stricte materialnym – plastik to poważne wyzwanie dla środowiska naturalnego. Jest w powszechnym użyciu, nie skąpimy go sobie (i przyrodzie) nie przejmując się zanadto tym, że rozkłada się nawet setki lat…

Więcej upcyklingu to mniej produkcji nowych materiałów tego rodzaju. Warto więc o to zawalczyć. Jak? A co powiedzielibyśmy np. na designerskie parawany i zasłonki wykonane z denek plastikowych butelek? Prezentują się rewelacyjnie w każdym wnętrzu, doskonale przepuszczając światło i nadając pomieszczeniom nieco fantazyjnego wyglądu.

Zużyte butelki po napojach mogą się też okazać dobrym tworzywem  np. do produkcji mebli – idealnie sprawdzają się choćby w roli wnętrza do pufy, którą w całości możemy wykonać z odzyskanych materiałów (wierzch np. ze starych i już niemodnych, ciężkich aksamitnych zasłon).

Prawdziwą kopalnią upcyklingowych inspiracji może się okazać strych albo piwnica. Gromadzone tam nieraz latami stare meble i wiele innych niepotrzebnych już przedmiotów, mogą wyzwolić w nas ducha prawdziwego designera, z powodzeniem łączącego nowoczesność (np. urządzonego w minimalistycznym stylu mieszkania) z dodatkami w stylu retro.

Wyobraźmy sobie np. starą komodę, z ustawioną na niej, własnoręcznie wykonaną lampą, w tle ścianę z wielkoformatowym drukiem, nowoczesną fototapetą (może to być np. fototapeta 3D) szklaną ściankę działową, kolorowy panel lacobel czy pleksi i kwiaty w wyjątkowych doniczkach, których na pewno nie znajdziemy w żadnym sklepie, bo wykonaliśmy je sami, umiejętnie dobierając do materiału (np. kubkach po jogurtach czy puszkach po piwie) wzory i motywy graficzne…

To może się udać – wystarczy spróbować. Zyskamy na pewno my (przekonując się, że urządzanie wnętrz to świetna zabawa dla całej rodziny) i przyroda, mniej obciążona stertami wszelkiego rodzaju odpadów.

 

 

Autor: decoplanet.pl

Może Ci się również spodoba

Korzystaj�c z naszej strony wyrażasz zgod� na wykorzystywanie przez nas plików cookies. Wi�cej informacji tutaj . Zaktualizowali�my nasz� polityk� przetwarzania danych osobowych - RODO. Tutaj znajdziesz tre�� naszej nowej polityki a tutaj wi�cej informacji o Rodo