Czy Polacy Ekologię mają gdzieś
Aż 75% Polaków deklaruje, że interesuje się ochroną środowiska, wie o niej dużo i popiera proekologiczne inicjatywy. Jednak w praktyce nasze ekologiczne zaangażowanie to jedna wielka bujda.
* Czy Otyli żyją dłużej
Tylko czterech na tysiąc mieszkańców naszego kraju potrafi wrzucić zużytą plastikową butelkę do śmietnika z napisem „plastik”.
Specjaliści mówią, że brak ekologicznej kultury Polaków to spadek pozostawiony po latach peerelu. Wtedy ważny był rozwój socjalistycznej gospodarki i nikt nie zastanawiał się nad stanem wód, oszczędzaniem energii czy dziurą ozonową. Teraz to jednak tematy chwytliwe i często dyskutowane. Przy okazji kolejnej walki polskich ekologów z urzędnikami o zachowanie narodowego pomnika przyrody, do rangi którego urosła Dolina Rospudy, ponownie rozgorzał spór o nasze zainteresowanie losami środowiska naturalnego. Czy ma ono przełożenie na praktykę codziennego życia?
Bitwa pod Rospudą
Ostatnie tygodnie pokazały, że wielu Polaków widzi potrzebę ochrony przyrody i jest w stanie dużo na jej rzecz zrobić. Najlepszym tego dowodem jest zaangażowanie obywateli w protest przeciwko budowie augustowskiej obwodnicy, która miałaby przecinać Dolinę Rospudy. Według przeprowadzonych przez CBOS badań ponad 40% Polaków uznało w tamtym czasie dobro środowiska naturalnego za istotniejsze niż modernizacja dróg. W sprawie głośnego konfliktu między popierającym budowę obwodnicy Ministerstwem Środowiska, organizacjami ekologicznymi oraz mieszkańcami spornych rejonów interweniować musiała Komisja Europejska. Jej członkowie skrytykowali polski rząd za podjęcie niezgodnego z unijnym prawem przedsięwzięcia. Na ministerialne plany poprowadzenia obwodnicy żywo zareagowali nie tylko czynni ekolodzy, ale i osoby niezwiązane wcześniej z ochroną przyrody, wśród których pojawili się artyści, naukowcy i zwykli obywatele. Obrońcy Doliny Rospudy nie dopuścili do wkroczenia na jej teren ciężkiego sprzętu.
Przeciwni działaniom ekologów byli w głównej mierze mieszkańcy Augustowa, którzy od lat zabiegali o budowę obwodnicy, by zapewnić sobie zdrowie i bezpieczeństwo dzięki uwolnieniu się od setek TIR-ów przejeżdżających przez miasto. Wtórowali im politycy z ministrem środowiska prof. Szyszką na czele, którzy zakontraktowali budowę obwodnicy. Jeden z najgorliwszych obrońców Rospudy dziennikarz "Gazety Wyborczej" i ekolog Adam Wajrak tak komentował tę sytuację:
– Politycy gotowi są rozjechać każdą przyrodniczą perełkę, żeby zaspokoić wyborców, którzy chcą nowych dróg. A przez 15 lat nikt nie zadbał, żeby tym ludziom postawić światła, które pozwoliłyby im przejść na drugą stronę drogi.
Sprawa Doliny Rospudy sprowokowała Polaków do bardziej intensywnego myślenia o ochronie przyrody. Według danych Centrum Badania Opinii Społecznej tylko co piąty Polak (19%) chce, by augustowska obwodnica była budowana w wariancie popieranym przez rząd, przecinającym cenne przyrodniczo torfowisko. Aż 62% rodaków uważa, że droga powinna je ominąć. Tymczasem rzecznik prasowy Ministerstwa Środowiska Sławomir Mazurek podkreśla:
– Mimo protestów ekologów stanowisko Ministerstwa w kwestii budowy obwodnicy nie uległo zmianie. Jesteśmy przekonani, że sprawę przed europejskim trybunałem wygramy.
Ekologia na co dzień
Dane z sondażu "Środowisko naturalne i Polacy" przeprowadzonego przez CBM Indicator w 2005 roku na zlecenie Ministerstwa Środowiska wskazują, że aż 60% badanych jest przekonanych, iż edukacja ekologiczna w naszym kraju jest na wysokim poziomie. Zaledwie co drugi Polak (47%) może chwalić się udziałem w akcjach sprzątania śmieci, najczęściej tych organizowanych przez szkoły. Według badań CBOS-u z 2006 roku tylko 40% społeczeństwa martwi się o stan środowiska naturalnego. W porównaniu z 1993 rokiem to aż pięćdziesięcioprocentowy spadek zainteresowania tą ważną dotychczas kwestią. Jak donosi CBOS, systematycznie maleje odsetek badanych, którzy uważają, że to głównie mieszkańcy miasta czy gminy powinni podejmować działania na rzecz poprawy stanu środowiska w swojej miejscowości. Sześć lat temu opinię taką podzielała więcej niż połowa respondentów, obecnie zaś ponad 40% z nich. W ciągu ostatnich 7 lat zmalała także liczba osób, które uważają, że same mogą przyczynić się do poprawy stanu środowiska. Odsetek takich osób przekracza 56%, ale aż jedną trzecią z nich stanowią ci, którzy nie wierzą, że swoimi działaniami mogą cokolwiek zmienić.
Rzecznik Greenpeace Polska Jacek Winiarski tak tłumaczy tę sytuację:
– Ekologia nie jest u nas priorytetem. Polacy wciąż są jeszcze na dorobku, nie żyją dostatnio, dlatego przede wszystkim dbają o zaspokojenie swoich podstawowych potrzeb. Chcą mieć pieniądze, domy, samochody, a o czymś takim jak stan środowiska naturalnego myślą mało. A przecież w kwestii ekologii obowiązuje zasada "ty też zmieniasz świat".
Dlatego należy uczyć, i to nie tylko dzieci i młodzież, o tym, jaki wpływ ma ich codzienne życie, ich zachowania i przyzwyczajenia na stan środowiska. Rzecznik Greenpeace Polska przekonuje:
– Wystarczy, że w domu przygotujemy oddzielne pojemniki na materiały, które można poddać recyklingowi, że będziemy korzystać z energooszczędnych żarówek, gasić światło i wyłączać sprzęty z gniazdek na czas, gdy ich nie używamy.
Takich proekologicznych czynności dnia codziennego jest przecież więcej. Możemy przesiąść się na rower, częściej korzystać z komunikacji miejskiej niż z samochodu. Jeśli musimy wsiąść do auta, to nie jeździjmy sami. Lepiej, żeby na ulicę wyjechał jeden samochód z czterema pasażerami niż cztery, w których siedzi sam kierowca.
– Wszystko to pomnożone przez liczbę osób, które zarazimy takim proekologicznym podejściem, da z pewnością zadowalające efekty – dodaje Jacek Winiarski.
Polska vs zagranica
Polacy wysiadający z pociągu na największym berlińskim dworcu kolejowym Ostbahnhof mogą mieć pewien problem z decyzją, gdzie wyrzucić papierek od batonika. Nawet dworcowe śmietniczki, w których w Polsce znaleźć można niemal wszystko, tam przeznaczone są do konkretnych rodzajów odpadów. Nikomu nie wydaje się dziwne, że papierek trafia do papierków, a butelka po soku do szkieł. Kultura ekologiczna państw zachodnich jest bowiem trochę większa niż w Polsce.
– W naszym społeczeństwie świadomość ekologiczna kształtowana jest stosunkowo niedługo. Szansę na jej rozwój dostaliśmy dopiero w latach przemian po upadku PRL. Od tamtego czasu dzięki programom edukacyjnym, działalności organizacji pozarządowych i znaczącemu wsparciu Ministerstwa Środowiska z powodzeniem dobijamy do poziomu zachodniej Europy – mówi rzecznik resortu Sławomir Mazurek.
W tej kwestii zgadza się z nim Jacek Winiarski:
– W Polsce widzimy pewien postęp, bo jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu nie mówilibyśmy o obowiązku segregowania odpadów, a dziś mamy już takie prawo. Wielka szkoda, że w wielu przypadkach jest ono martwe. Nie egzekwuje się go, nikt sobie z niego nic nie robi.
Podczas gdy na całym świecie inwestuje się w proekologiczne rozwiązania, buduje się elektrownie słoneczne i wiatrowe, korzysta z odnawialnych źródeł energii, ogranicza emisję gazów, w Polsce raczej się o tych kwestiach dyskutuje, niż działa. Chlubnymi wyjątkami są na przykład funkcjonujące już w Darłowie, a obecnie uruchamiane pod Brodnicą elektrownie wiatrowe. Dzięki proekologicznemu prawu unijnemu i siłom natury można się na nich nie tylko dorobić, ale przede wszystkim aktywnie działać na rzecz poprawy stanu środowiska. Polski problem z ekologią polega także na tym, że gdy mówimy o oszczędzaniu wody czy energii albo przerabianiu samochodu na napęd gazowy, to możemy być pewni, że nie o ochronę środowiska chodzi, ale o zaoszczędzenie kilku groszy w domowym budżecie.
Można odnieść wrażenie, że w podejściu Polaków do ekologii dominuje bezmyślność i lenistwo. A przecież najważniejsze jest to, żebyśmy zainteresowali się, co i jak robić, żeby nie wyrządzać szkód. Organizacje ekologiczne, ministerstwo i media mają dużą siłę oddziaływania. Należałoby więc szeroko nagłaśniać proekologiczną działalność i problematykę. Specjaliści są bowiem zgodni, że brakuje u nas przystępnych i rzetelnych informacji dotyczących ekologii. Trzeba nam wiedzieć, że ochrona przyrody nie kończy się na powtarzaniu haseł i sloganów zasłyszanych podczas protestu w obronie Rospudy. Ochrona przyrody zaczyna się tam, gdzie przestają mieć znaczenie słowa, a sensu nabierają czyny. W domach, w lokalnych społecznościach i miastach, w których żyją świadomi ekologicznie Polacy.
Pozdrawiam przed kolejnymi wyborami.
Karol M. Szymkowski