Ekstremalne lato
Anomalie pogodowe występują w tym roku na całym świecie – w Europie szaleją pożary, w Somalii susza stulecia zabija tysiące ludzi, a kolejnych zmusza do opuszczania domów.
Polskę nawiedzają wyjątkowo wysokie temperatury.
Tak ekstremalne zjawiska to według ekspertów konsekwencja zmieniającego się klimatu i niedługo mogą stać się normą.
Do tej pory można było przewidzieć pogodę panującą w danej porze roku. Teraz, na skutek postępujących zmian klimatycznych, nic już nie jest oczywiste.
Zjawiska pogodowe, które występowały dotychczas raz na pokolenie, dzisiaj przychodzą znacznie częściej i uderzają z większą siłą.
Za sprawą upałów Europie, Azji i Ameryce Północnej tegoroczny czerwiec, i lipiec w skali globalnej był siódmym najgorętszym w 132-letniej historii pomiarów, z temperaturą o 0,58 st. C wyższą od średniej wieloletniej.
Najgorętszym czerwcem był ten w 2010 roku, z temperaturą o 0,68 st. C wyższą od przeciętnej. Rok 2011 jest do tej pory jedenastym z kolei najcieplejszym, średnia globalna była w jego pierwszej połowie o 0,50 st. C wyższa od średniej wieloletniej.
Długie bezdeszczowe i gorące okresy spowodowały, że Somalię, ubogi kraj leżący w tzw. Rogu Afryki, nawiedziła w tym roku susza najgorsza od 60 lat. Na skutek niedożywienia w ciągu trzech miesięcy zmarło 30 tys. dzieci. ONZ ogłosiło klęskę głodu, ludzie masowo emigrują do państw ościennych w poszukiwaniu\jedzenia i wody.
Kraj ponadto rozrywają konflikty pomiędzy władzami a islamską grupą rebeliantów al-Shabab. Grupa ta kontroluje granicę, utrudniając ucieczkę ludności i dotarcie organizacji humanitarnych do potrzebujących.
A pomocy potrzebuje nawet 12 mln ludzi. W Dabaab, największym obozie uchodźców w sąsiadującym z Somalią Egipcie, brakuje już miejsca – obecnie przebywa tam 380 tys. uchodźców, a każdego dnia napływa 1,5 tys. kolejnych. Nie wszyscy mają pełny dostęp do toalet, opieki i wody pitnej. Ludzie przenoszeni są do nowego obozu na obrzeżach obecnego.
Może to potrwać do końca listopada. Na walkę z głodem Somalia potrzebuje wielu miliardów dolarów, wsparcie zaoferowały m.in. Stany Zjednoczone, Chiny i Japonia.
W tym roku susza dotknęła również USA, obejmując największe obszary kraju w historii. Najgorsza sytuacja jest na południowym zachodzie: w Teksasie od stycznia spadło zaledwie 15 cm opadów, co sprowadziło na ten stan suszę największą w historii pomiarów od 1895 roku, która objęła 75 proc. jego powierzchni.
Ekstremalne gorąco nadal panuje na południu, średnia temperatura lipca w Oklahomie wyniosła 31,6 st. C – i jest najwyższa ze wszystkich stanów we wszystkich latach. Temperatury na Wschodnim Wybrzeżu osiągnęły niedawno 40 st. C w cieniu.
Nigdy wcześniej nie odnotowano tak niskich opadów w głównym okresie wegetacji. Przesuszona gleba staje się jałowa i bezużyteczna, rolnicy porzucili już 800 tys. ha ziemi, wyprzedają bydło. Straty liczone są w miliardach dolarów, a Narodowy Serwis Pogodowy prognozuje, że w kolejnych tygodniach susze mogą się wzmocnić i objąć jeszcze większe tereny. Sucha gleba wzmacnia upały, a upały jeszcze bardziej wysuszają ziemie i błędne koło się zamyka.
Do obserwacji zmian klimatycznych w sąsiadujących stanach w USA służy Climate Extremes Index (CEI) – zestawia on razem różne wskaźniki klimatyczne (susze, powodzie, fale upałów i zimna itp.) w jeden, który można śledzić w czasie. Zgodnie z indeksem tegoroczny lipiec był najbardziej ekstremalnym lipcem w historii pomiarów od 1910 roku. Rekord ten spowodowany jest skrajnie wysoką temperaturą minimalną w kraju, opadami na północy, ekstremalną wysoką temperaturą maksymalną oraz suszami na południu i wzdłuż wybrzeża Zatoki Meksykańskiej.
W Azji brak deszczu i szalejące fale gorąca sprowadziły na Rosję wielkoobszarowe pożary. W państwie w 97 proc. pokrytym przez lasy są one ogromnym zagrożeniem. W zeszłym roku podobne objęły okolice Moskwy, dym z gaszonych torfowisk spowił miasto gorącym obłokiem smogu. Zanim sytuacja została opanowana, spłonęły tysiące hektarów lasów.
Chiny z kolei nawiedził subtropikalny wyż, z powodu wysokich temperatur pękały nawet szyby w oknach. W mieście Yibin w prowincji Syczuan w południowo-zachodnich Chinach wyschły wszystkie studnie. Ludzie zmuszeni byli czerpać wodę z rzeki Jangcy. W mieście Yueqing na wschodzie kraju 19 sierpnia w południe temperatura przy gruncie przekroczyła 60 st. C.
W Polsce mamy natomiast sytuację odwrotną. Po upalnym czerwcu przyszedł deszczowy lipiec. Padało i grzmiało prawie co drugi dzień. Zbiory były opóźnione i znacznie słabsze niż w latach ubiegłych. W województwach śląskim, małopolskim, świętokrzyskim, podkarpackim, lubelskim Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydało ostrzeżenia hydrologiczne. Burza, która nadeszła nad Warszawę ostatniego dnia lipca była tak silna, że spowodowała częściowe przerwanie pracy na stołecznym lotnisku Okęcie.
Ostatnio można było obserwować rzadko spotykane w naszym kraju zjawiska meteorologiczne, m.in. trąby powietrzne. Nad Polską przechodziły specyficzne formy frontu atmosferycznego, zwane linią szkwału, które przyniosły nawałnice i gwałtowne burze. Wraz z ich nadejściem pojawiał się silny wiatr przekraczający 100 km/h, grad i wiry powietrzne.
Na czele linii szkwału wypiętrzały się potężne chmury cumulonimbus – na skutek działania prądów zstępujących powstawały w tej części frontu najsilniejsze i najniebezpieczniejsze podmuchy wiatru.
Sierpień w Polsce nie odbiega od normy wieloletniej, ale wrzesień może być już chłodniejszy niż zwykle, z pierwszymi przymrozkami. Przewiduje się, że średnia temperatur we wrześniu będzie niższa od średniej wieloletniej o 1,5 st., wynoszącej 13-14 st. C, w listopadzie z kolei mogą nadejść już prawdziwe mrozy ze śniegiem. Może być o 2 do 2,5 st. C chłodniej niż zazwyczaj. Jeśli zima rozpocznie się wcześniej i będzie równie mroźna co ubiegłoroczna, rok 2011 będzie można zaliczyć do jednego z najchłodniejszych w ostatnich latach.
Dzisiejszy klimat wymyka się ocenom ekspertów. Obserwujemy zjawiska pogodowe dotychczas niewystępujące w poszczególnych strefach klimatycznych, a te, które zdarzały się wcześniej niejednokrotnie występują częściej i są coraz bardziej ekstremalne. Stają się nieprzewidywalne. Jeśli obecny trend się utrzyma, pogoda w Polsce może bardzo się zmienić: wiosną będzie mniej przymrozków, ale jednocześnie mniej ciepłych dni powyżej 20 st. C.
Latem temperatura może być bliska tym równikowym (powyżej 30 st. C w ciągu dnia), pojawi się w tym okresie więcej nawałnic i przypadków powodzi. Natomiast w zimie przewiduje się rzadsze spadki temperatur poniżej 20 st. C, ale więcej całodobowych mrozów i większe opady śniegu, które paraliżują komunikację.
A jak sytuacja będzie wyglądać w skali globalnej? Obecne susze mogą być zapowiedzią ogromnych zmian. Narodowe Centrum Badań Atmosfery (NCAR) w USA prognozuje, że z końcem tego stulecia w wielu rejonach świata pojawią się susze i fale upałów jeszcze większe niż tegoroczne, o skali niespotykanej w ostatnich stuleciach.
Zmniejszy się pokrywa lodowa – w tym roku jej grubość w Arktyce była rekordowo mała. Rosyjska Agencja Meteorologiczna latem tego roku podała, że otworzył się dla żeglugi na prawie całej długości Północny Szlak Handlowy, który zazwyczaj o tej porze jest bez lodołamaczy nieprzejezdny. Przy obecnym tempie zaniku lodu do końca roku 2050 w ciągu lata Morze Arktyczne może stać się całkowicie wolne od pokrywy lodowej, oceniają naukowcy.
Nie od dziś wiadomo, że wpływ na klimat ma dwutlenek węgla. Wraz ze wzrostem jego stężenia w atmosferze wzrośnie średnia globalna temperatura, zasoby wody pitnej będą stale maleć. Opady będą intensywniejsze, ale znacznie rzadsze. Uchodźcy klimatyczni, konflikty o kurczące się zasoby wody i pożywienia – to perspektywa nadchodzących dziesięcioleci. Zmiany przyjdą szybko, a my będziemy musieli się do nich przystosować.
Polska Akcja Humanitarna apeluje o pomoc dla ofiar suszy w Afryce.
OB, ChronmyKlimat.pl