Krótki przewodnik po samoopalaniu
Pamiętam do dziś mój pierwszy samoopalacz. W aluminiowej tubce, niczym pasta do zębów, cuchnący i pozostawiający na skórze odcień strasznej chemicznej marchewki. Dziś to już przeszłość – firmy kosmetyczne prześcigają się coraz to nowszych pomysłach jak zredukować najbardziej dręczące nas skutki uboczne: zapach, smugi na zgięciach kończyn, sztuczny odcień…
Przyglądamy się z bliska kilku rynkowym propozycjom począwszy od grupy preparatów opalających stopniowo. Wymagają cierpliwości i czasu, ale są zwłaszcza atrakcyjne dla wszystkich kobiet o jasnej karnacji, gdzie nagła zmiana kolorytu wywołuje zrozumiały szok otoczenia i komentarze typu „styl na Apacza”.
JOHNSON’S HOLIDAY SKIN – pierwszy masowy produkt tego rodzaju i do tej pory zdecydowany lider. Zasadnicza funkcja to nawilżanie, bardzo skuteczne trzeba przyznać. Łatwa aplikacja zapewnia ładny miodowy odcień bez nadmiernych wysiłków. Zapach nie przesadnie natrętny. DOVE SUMMER GLOW – oferowany w dwóch wersjach dla jasnej do średniej oraz średniej do ciemnej karnacji. Pozostawia przyjemną jedwabistą gładkość i równomierną złotą opaleniznę, ale trochę gorzej spisuje się z zapachem. Niestety, wersja do twarzy powoduje czasem podrażnienia.
CLARINS RADIANCE-PLUS – żel do twarzy oraz lotion do ciała zawierające witaminowy nawilżacz z DHA oraz dodatkowy składnik opalający, który ponoć redukuje pomarańczowy odcień. Rewelacyjne efekty już po dwóch aplikacjach, ale z pewną tendencją do smug na ciele i plam na twarzy. Zdecydowanie droższy od poprzedników.
OLAY COMPLETE EVERYDAY SUNSHINE – również w gamie do ciała i do twarzy, przy czym ten drugi preparat zawiera filtr SPF 15; bardzo łatwy do aplikacji ale brak koloru powoduje, że nie wiesz dobrze gdzie już nałożyłaś preparat; kolor równomierny ale można by oczekiwać większej intensywności słonecznej barwy. Druga grupa to typowe bronzery – po jednej aplikacji mogą zrobić z ciebie prawdziwą Amazonkę !
SHISEIDO BRILLIANT BRONZE SELF-TANNING EMULSION – przyjemna płynna konsystencja ułatwia aplikację, ale również nie posiada barwy rozpoznawczej. Nadaje delikatny jednolity i zdrowo wyglądający karmelowy odcień opalenizny bez jakichkolwiek smug.
L’OREAL PARIS SUBLIME BRONZE SELF-TANNING DRY MIST BODY – zamiasta wcierania mamy aerozol, co znacznie ułatwia aplikację i wyklucza skutek pomarańczowych dłoni. Mimo zapewnień producenta o delikatnym odcieniu, efekt opalenizny jest dość mocny, zwłaszcza na jasnej skórze. Za to bardzo udany jest realistyczny połysk.
LANCOME FLASH BRONZER TRANSFER-RESISTANT SELF-TANNING BODY GEL – w wersji matowej I błyszczącej, natychmiast wysycha i nie pozostawia plam na ubraniach. Niestety aplikacja nie należy do najławtiejszych, zaś przy drugiej wartstwie (po 24 godzinach) zostają pewne smugi. Rozczarowujący w porównaniu z Lancôme’s Flash Bronzer Tinted Spray.
Dla ecoportal, Agata Chabierska