Mogilniki powracają jak zmora z przeszłości
Mało kto zdaje sobie sprawę, że może mieszkać koło tykającej bomby ekologicznej. Dziś po wielu latach powraca problem z przeszłości tzw. Mogilników.
Pod koniec lat 60. oraz w latach 70 tych ubiegłego wieku budowano na masową skalę tzw. mogilniki, były to w praktyce ogromne, zazwyczaj wybetonowane doły, do których wrzucane były wszelkie materiały uznawane za niebezpieczne.
Do takich dołów trafiały wszelkiego rodzaju chemikalia, odczynniki chemiczne, leki, farby toksyczne, odpady medyczne, poprodukcyjne i wiele innych niebezpiecznych materiałów. Miały one tam znajdować się do czasu, gdy dostępna będzie możliwie tania i nieszkodliwa technologia ich utylizacji.
Odpady te wrzucano do wykopanych dołów, zazwyczaj nie stosując żadnych środków bezpieczeństwa przed wnikaniem do gleby, często szklane opakowania tłukły się i niebezpieczne związki mieszały się ze sobą, tworząc niebezpieczne opary. Często i betonowe doły okazały się nieszczelne i niebezpieczne odpady zaczęły przeciekać do gleby i wód gruntowych.
Po wejściu do Unii Europejskiej Polska została zobowiązana do zlikwidowania tych niebezpiecznych składowisk do roku 2001, ale dziś wiemy że to się nie udało.
Według niektórych wyliczeń w tej chwili na terenie kraju znajduje się około 300 takich niebezpiecznych składowisk – do końca nie wiadomo, ile ich dokładnie jest, ponieważ były one zwykle tworzone w miejscach odludnych, często w lasach i nikt nie prowadził dokładnej dokumentacji takich miejsc ich składowania.
www.Ecoportal.com.pl, Julian Z. Pankiewicz