Stoi sobie pięćdziesiąt tysięcy w polu
Cztery nowe siłownie staną między Łebczem a Gnieżdżewem w „wiatrakowej” gminie Puck. A to jeszcze nie koniec – zaznaczają samorządowcy. Nic dziwnego, bo od jednego wiatraka do gminnej kasy wpada rocznie ponad 50 tys. zł.
Właśnie rozpoczęły się prace budowlane w jednym z najbardziej wietrznych miejsc powiatu – położonym między Gnieżdżewem a Łebczem. Od ubiegłego roku stoi tu jedenaście potężnych siłowni. Każda ma ponad 100 m wysokości. Gmina na swoim terenie chętnie widzi inwestorów z branży ekologicznej energetyki.
– Popieramy ekologię, bo od niej zależy to, czy przyjadą do nas turyści, a ci dla mieszkańców całego powiatu są źródłem dochodów – tłumaczy wójt Tadeusz Puszkarczuk. – To względy praktyczne, bo każdy kilowat energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych oznacza, że do atmosfery trafi mniej zanieczyszczeń.
Ekologia to tylko jeden z aspektów, na który uwagę zwracają samorządowcy, tworząc plany zagospodarowania przestrzennego, dzięki którym później możliwe jest stawianie wiatraków. Drugi to… gminna kasa.
Samorząd na ekologii zarabia, i to nieźle. Gmina za każdy stojący na jej terenie wiatrak kasuje 55 tys. zł. A że wiatraków w tym miejscu będzie 15, oznacza to, że „z wiatru“ samorząd rocznie zarobi 825 tys. zł. Jak gmina wykorzystuje te pieniądze?
– Inwestujemy w to, na czym zarabiamy, czyli na ekologię – przyznaje z dumą wójt. – Właśnie ruszyła budowa kanalizacji czterech naszych miejscowości. Część wydatków na ten cel pokryjemy dochodami uzyskanymi z wiatraków.
Wiadomo też, że inwestycja pod Gnieżdżewem nie jest prawdopodobnie ostatnia. Trwa postępowanie administracyjne w sprawie kolejnej lokalizacji siłowni w okolicach Radoszewa i Starzyńskiego Dworu.
Dodatkowo na wiatrakach zarabiają mieszkańcy gminy – właściciele gruntów. Ile? Tego nie wiadomo, bo wysokość zarobków jest chroniona tajemnicą handlową. Szacunkowe dane mówią, że rocznie może to być nawet 20 tys. zł.
źródło: Dziennik Bałtycki