W silnej grupie rolnicy przetrwają
Z Władysławem Serafinem, prezesem Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych, rozmawia Grzegorz Smoktunowicz.
Krąży wiele wersji na temat liczby członków Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych. Obowiązująca w UE zasada reprezentatywności związków zawodowych obliguje organizacje związkowe do policzenia swoich członków. Jaką siłę tworzy organizacja, której przewodniczy pan już ponad 10 lat i jak ją zidentyfikować?
Nasza siła to milion rolników. Zidentyfikować ją możemy przez integrację w zgranej grupie, która otrzyma dodatkowe przywileje. Mamy zorganizowane struktury we wszystkich regionach. W Krajowym Rejestrze Sądowym zarejestrowanych jest 22 tys. kółek rolniczych i 27 tys. kół gospodyń wiejskich. Przy okazji realizacji projektu „Linia R”, Związek, chcąc uporządkować ewidencję członków, przygotował już Elektroniczny System Ewidencji Członków. Rolnicy otrzymają elektroniczne karty identyfikacyjne, które będą miały wielofunkcyjne znaczenie. Chcemy, aby te karty, oprócz możliwości policzenia naszych członków, przynosiły także wymierne korzyści ich posiadaczom.
* Co to znaczy?
Będą to jednocześnie karty rabatowe uprawniające do zniżek przy zakupie paliw, środków produkcji i podstawowych sprzętów używanych w gospodarstwie domowym, takich jak pralka czy lodówka. Wielu producentów i usługodawców, którzy chcą przystąpić do systemu, przygotowuje atrakcyjne oferty rabatowe. Są to upusty od 5 do nawet 20 proc., a to już dużo. Utrzymując zasadę konkurencyjności, nie ograniczamy dostępu do systemu do wybranych firm. Oprócz ceny, liczy się tu także jakość. Chciałbym, aby przywileje przysługujące posiadaczowi karty związkowej obejmowały jak największy dostęp do tanich usług m.in. medycznych, ubezpieczeniowych czy w przyszłości finansowych. Przez lata walczyliśmy o dobre ceny sprzedaży i zakupu dla wszystkich rolników, również tych którzy nie są naszymi członkami. Teraz te doświadczenia chcemy scalić i zhermetyzować wokół związku tak, żeby wynegocjowana przez nas oferta rabatowa miała charakter stały i była skierowana do członków związku. Tak jest w nowoczesnej Europie.
* Rozumiem, że system przyniesie także korzyści dla KZRKiOR?
Naturalnie. Po pierwsze, pozwoli to nam na bezproblemowe policzenie związkowców. Do tej pory spis oparty był na ściąganiu tysięcy informacji z poszczególnych kółek. Trwało to nawet kilka dni. Teraz czas będzie liczony w minutach, bo wszystko będzie skomputeryzowane. Po drugie, będziemy mieli informacje, kto jest aktywnym członkiem, czyli takim, który opłaca składkę, co pozwoli nam na podawanie rzeczywistych danych o liczbie związkowców.
* Czy to oznacza, że brak opłaty składki członkowskiej wyklucza z członkostwa?
Nie, bo zdarzają się różne przypadki, ktoś może np. zapomnieć opłacić składkę. Zdarza się też tak, że ktoś sprzedaje gospodarstwo, przenosi się do miasta, przestaje być przedsiębiorcą rolnym i występuje z organizacji rolniczej, bo przestaje go już interesować ten obszar. Skomputeryzowanie ewidencji pozwoli nam na weryfikację takich sytuacji. Przywileje zarezerwowane dla rolników, z tytułu posiadania karty, znikną automatycznie po nieopłaceniu składki. To tak, jak w związku szachowym − jeżeli chcemy, aby nasza licencja umożliwiała nam grę w turniejach szachowych np. w 2015 r. − to opłacamy składkę za ten rok. Nikogo nie wykluczymy. Zniknie tylko okazja do wykorzystania karty. Chcemy przedsiębiorców rolnych objąć swoistego rodzaju opieką. Muszą wiedzieć, że KZRKiOR jest z nimi, i właśnie to będzie ich motywowało do aktywnego działania na rzecz związku.
* Od kiedy zaczynacie wprowadzać nowy system?
Praktycznie, to już rozpoczęliśmy. Pierwsze, nowe deklaracje członkowskie zostały rozdane w regionie kujawsko-pomorskim. Jest to duża operacja logistyczna, ale z pewnością zmieścimy się w terminie, do którego zobligowała nas Unia.
* Ideą związku, zapisaną w statucie, jest m.in. dbanie o każdego jej członka. Czy nowe rozwiązania pozwolą im odczuć, że są objęci związkową opieką?
Przyznam, że wasza gazeta dorzuciła tu cegiełkę i zainspirowała nas do podjęcia działań w ważnym obszarze życia społecznego. Nasz nowy system ewidencyjny chcemy wykorzystać także do komunikacji ze związkowcami w trudnych osobistych sprawach bieżących. Coraz więcej rolników korzysta z internetu, a posiadanie karty zintegrowanej z systemem umożliwi szybką weryfikację statusu jej posiadacza i błyskawiczne umiejscowienie sprawy. Chcemy, na przykład, aby rolnik mający kłopoty finansowe zgłaszał się do nas z problemami. Da to, choć w części, poczucie, że stanowimy jedną wielką rodzinę. Docierają do nas pojedyncze sygnały, że komornicy zajmują konta rolnikom, na których znajdują się pieniądze z dopłat obszarowych, a przecież te są wolne od obciążeń. Tłumaczenie komorników jest proste, zajmują konta, a nie dopłaty. Zanim rolnik udowodni wysokość dopłat, mija mnóstwo czasu i niekiedy nie zdąży zakupić na czas potrzebnych środków produkcji. Ten problem jest palący i dotyczy wiele gospodarstw rolnych. Tu związek stoi murem za rolnikami i procedury egzekucyjne musimy szybko uregulować. Występuję tu z apelem do rolników uprawnionych do otrzymania dopłat obszarowych, aby szybko informowali nas o prowadzonych przeciwko nim postępowaniach komorniczych. Na początek pozwoli to na szybkie zawiadomienie odpowiednich komorników, że dany dłużnik otrzymuje dopłaty, a to spowoduje zachowanie ostrożności przy zajmowaniu kont bankowych przez komorników. Nasz tygodnik „Chłopska Droga” wspólnie z „Eurogospodarką” przygotowuje kampanię informacyjną na temat ochrony przedsiębiorców rolnych.
* KZRKiOR chce jeszcze uruchomić telewizję rolną. Jaki będzie jej zasięg i co ten kanał tematyczny wniesie do życia rolników?
Chcemy być telewizją, w której rolnicy współtworząc program, będą przedstawiać swoje sprawy. To ma być nowoczesna telewizja rolna. Planujemy stworzyć programy, które wypełnią czas antenowy w całości. Telewizja będzie społeczna i przede wszystkim apolityczna. Będzie to telewizja rolników. Przez takie rozwiązania zbliżamy się do nowoczesnego modelu rolnictwa, jaki panuje w innych krajach. Polscy rolnicy chcą swojego kanału tematycznego. Sam premier Pawlak w czasie prezentacji założeń Telewizji Rolnej stwierdził, że będzie to jedyna forma dotarcia do rolników, odkąd telewizja publiczna zaczęła kasować programy rolnicze. Zasięg kanału będzie ogólnopolski.
* Walczycie o interesy rolników także poza rynkiem unijnym. W połowie maja odbędzie się w Algierii 39. Światowy Kongres Rolnictwa organizowany przez IFAP – Światową Federację Producentów Rolnych. Jest pan jedynym przedstawicielem Europy Środkowo-Wschodniej we władzach tej prestiżowej organizacji. Na czym się skupicie i jakie cele chcecie osiągnąć podczas obrad?
Z naszej strony zapewne będziemy kontynuować to, co rozpoczęliśmy w 2008 r., kiedy to osiągnęliśmy sukces jako związek, który zorganizował kongres u siebie. Udało nam się wtedy wybiec poza sztywne ramy dotychczasowych kongresów i zrobić wiele spotkań w terenie, prezentując namacalnie polską wieś i naszych producentów rolnych. Nowa formuła odniosła sukces. Chciałem pokazać jak najwięcej, bo to była rzadko powtarzalna okazja, ponieważ w Europie taki kongres odbywa się raz na 10 lat, a w Polsce może już się nie odbyć wcale. Rywalizację o organizację wygraliśmy wtedy z kilkunastoma krajami, w tym z Hiszpanią i Holandią. Jestem ciekawy, czy tegoroczni organizatorzy będą chcieli wyjść z gmachów w teren. IFAP to potężna organizacja, skupia ponad 600 mln rodzin rolniczych z 80 krajów zrzeszonych w 115 organizacjach. To jedyna organizacja na świecie, która grupuje związki producenckie i syndykalne. Warto zaznaczyć, że nawet Organizacja Narodów Zjednoczonych liczy się z jej opinią. Liderzy najsilniejszych związków, m.in. z USA, Kanady czy Brazylii – to mocne lobby mające wpływ na gospodarkę i politykę rolną na świecie. Podczas obrad skupimy się na długoterminowym planie, jak bezproblemowo do 2050 r. wyżywić 9 mld ludzi żyjących na świecie. Omawiane będą również metody zagospodarowania nadwyżek produkcyjnych w poszczególnych krajach. Musimy być w tej organizacji aktywni, bo to nam umożliwia kontrolowanie i pozyskiwanie nowych rozwiązań wdrażanych w światowym rolnictwie. W czasie obrad i rozmów kuluarowych każdy chce osiągnąć coś dla swojego kraju, nawiązując m.in. nowe kontakty prowadzące w konsekwencji do pozyskania atrakcyjnych rynków zbytu.
* Nie widać tu zażartej konkurencji?
Oczywiście konkurencja jest, ale nikt tego nadmiernie nie okazuje. Uczestnicy starają się przedstawiać korzyści płynące ze wzajemnej współpracy. Producenci z różnych kontynentów wypełniają wzajemnie luki produktowe. W całej tej globalnej polityce chodzi o to, aby produkować jak najtaniej i jeżeli się opłaci, to przemieszczać żywność w taki sposób, aby i konsument mógł jak najtaniej ją kupić.
* Wróćmy na europejskie pole. Przez kilka lat lobbował pan w Brukseli na rzecz polskiego rolnictwa. Jak przebiega współpraca KZRKiOR z UE? Co udało się osiągnąć?
Braliśmy udział w kilku ważnych zjazdach międzynarodowych. Nasze biuro w Brukseli obsłużyło ponad 300 wyjazdów grup roboczych. Dobre funkcjonowanie biura w Brukseli to efekty pracy jego pracowników. Wychowaliśmy w tym czasie wielu młodych ekspertów, którzy dziś pracują na wysokich stanowiskach w Komisji Europejskiej. Bruksela nie rozróżnia pojedynczych interesów i liczy się głos narodowy jako całości. Pamiętajmy, że jesteśmy czołowym producentem żywności i mamy prawo głosować, wetować, wybierać i być wybieranym. Zgłaszamy swoje postulaty i bronimy ich w merytorycznych debatach. Często nie odwiedzałem domu, goniąc ze spotkania na spotkanie, żeby obronić jakąś rację. Mimo tych wielkich trudności, uczestniczyliśmy w pracach wszystkich grup roboczych, w konferencjach i spotkaniach. W większości finansujemy to z własnej kieszeni, ale żadna przeszkoda finansowa nie przerwie naszego dalszego działania. Trzeba to robić, bo w tym wszystkim chodzi tak naprawdę o dobro człowieka. Wyciągnęliśmy wnioski z dotychczasowych doświadczeń. Dziś mamy niezwykle ważny okres, ponieważ decydują się losy Wspólnej Polityki Rolnej po 2013 r.
* Czy polskie organizacje rolnicze mają wspólną strategię w Brukseli?
Dla mnie dziwne jest, że nikt nie zauważa dobrej współpracy rolniczych związków zawodowych. Przypomnę, że od roku 2004 jest bezkonfliktowa współpraca kółek z „Solidarnością Rolników” i „Samoobroną”. Uczestniczymy w różnych zjazdach i konferencjach, wzajemnie pomagając sobie przy braku środków finansowych. Ta współpraca funkcjonuje i funkcjonować będzie. Potrafimy porozumieć się, podzielić środki i walczyć o polskie interesy. Polska wieś wymagała tego od nas, skandując na wiecach „Chłopi razem”. I oto jesteśmy razem.
* Czy będziecie mogli prowadzić działania, z których będzie płynął jeden głos polski, np. w interesie producentów i eksporterów owoców miękkich?
Ten głos płynie, jest wiele przykładów udanych interwencji. Co się zaś tyczy rynku owoców – jednego z trzech najważniejszych dla nas obok mięsa i mleka – to będą na pewno miały miejsce istotne dla nas procesy. Intensywnie rozwija się produkcja owoców w obszarach poza UE. Odczuwamy dotkliwie dominację chińskich owoców miękkich, szczególnie truskawek, wiśni i porzeczek, która spowodowała ogromne załamanie. Przewiduję, że nie można w Unii ograniczyć ekspansji owoców spoza Europy. Można będzie ten problem rozwiązać tylko poprzez odpowiednie subsydiowanie w celu utrzymania produkcji niektórych upraw owoców miękkich. Jest to bardzo ryzykowne i odpowiedzialne działanie. Nie da się blokować dostaw. Problem ten musi być umiejętnie przedyskutowany i następnie lobbowany przez reprezentatywne, silne i zjednoczone gremia związkowe.
* Dziękuję za rozmowę.
źródło: Eurogospodarka